Ta część artykułu ma za zadanie odpowiedzieć na pytanie: czy ból może sprzyjać terapii? Do tego celu będziemy porównywać dwa zupełnie różne sposoby manualnej pracy przy mięśniowo-powięziowych punktów spustowych (mpps): Bezbolesny – koncepcja bezbolesnej pracy tym sposobem jest przekazywana i propagowana m.in przez terapeutów masażu tkanek głębokich czy osteopatów –np. poprzez progresywny docisk czy rozluźnianie pozycyjne, które są bezbolesne. Bolesny – model pracy z mpps w medycynie manualnej R. Składowskiego. Opierający się na kompresji ischemicznej i technikach funkcjonalnych.
Podczas pracy z punktami spustowymi bezboleśnie pracuje się relatywnie delikatnie – używając m.in. rozluźniania pozycyjnego (postawiono znak równości pomiędzy trigger i tender point za L.Chaitow Techniki Rozluźniania Pozycyjnego). Pracuje się tą metodą aby ograniczyć ból podczas terapii. Uważa się, że ból podczas terapii jest zły. Teoretycznie prowadzi do pobudzenia układu współczulnego. Uważa się, że jest to stres, który powoduje m.in. stymulowanie nadnerczy do wydzielania glikokortykoidów – co jest całkiem niepotrzebne i szodliwe. Oczywiście ta grupa hormonów jest bardzo szkodliwa w nadmiernej ilości i jest zmorą XXI wieku. Ból nie jest czymś, co reguły pacjenci/ludzie/żywe stworzenia lubią. Jeżeli można zrobić coś bezboleśnie, dlaczego nie zrobić tego w ten sposób? Niezaprzeczalnie jest to logiczne, a przede wszystkim użyteczne.
Koncepcja Medycyny Manualnej Radosława Składowskiego
Natomiast według koncepcji Medycyny Manualnej Radosława Składowskiego powyższe założenia są po części błędne. Punkt spustowy – gdzie występuje bardzo duża allodynia i reaktywność na bodziec. Miejsce gdzie delikatny ucisk powoduje bardzo duży ból, jest tym czego ciało potrzebuje. Sam natomiast ból i zaprzestanie bólu – samoistne ma charakter uwalniający napięcie (dwojako rozumiane psychologiczne i mięśniowo-powięziowe).
W debacie na temat koncepcji pracy w teorii uwalniającego działania bólu można również posłużyć się koncepcją autoagresji jako sposobu radzenia sobie ze stresem. Duża część osób dokonujących samookaleczeń, jako motyw samouszkodzeń podają takie powody jak rozładowanie napięcia czy radzenie sobie z trudnymi lub negatywnymi emocjami. Samoagresję traktuje się jako formę radzenia sobie ze stresem psychologicznym. Nie rozpatruje się tego tylko jako problem sam w sobie – ktoś się samookalecza- natomiast jako sposób walki z problemem, który ma zredukować napięcie – pomóc.
Powyższy przykład, mimo że skrajny, uwidacznia pogląd, że ból nie uruchamia układu współczulnego- przynajmniej nie w taki sposób. Osoby z depresją mają objawy wegetatywne oraz podwyższony poziom glikokotykoidów. Dlatego sprawianie samemu sobie bólu – który ma spowodować wyrzut jeszcze większej ilości hormonów stresu, nie miałoby racji bytu.
Teorią na korzyść terapii bólowych jest m.in. teoria endorfin. Pod wpływem bólu – bodźców drażniących, dochodzi do zwiększonej produkcji i poziomu endorfin we krwi i płynie mózgowo-rdzeniowym. Drażnienie nocyceptorów aktywuje zstępujący układ nocyceptywny w rogach grzbietowych rdzenia kręgowego co prowadzi do zwiększonej syntezy opioidów w przysadce i jądrze łukowatym podwzgórza
Wracając do emocji, które są bezpośrednio związane z danymi punktami, muszą one mieć swoje ujście: zostać wykrzyczane, wyrzucone z nas w formie emocjonalnej. Oczywiście jeżeli taka sytuacja ma miejsce i pacjent tego potrzebuje. W takim przypadku bez katharsis bólowego terapia nie będzie pełna. Katharsis oznacza oczyszczenie. Ból działa jak oczyszczeniec- uwolnienie od cierpienia, zniesienie zablokowanego napięcia, stłumionych emocji. Jest to forma wyrzucenia z nas emocji związanych z opracowywanym miejscem. Dlatego ból spowodowany stymulacją miejsc hiperalgezji może być terapeutą samym w sobie. Nie tyle podczas jego trwania, co w momencie uwolnienia dolegliwości – kiedy podczas kompresji punkt przestaje być bolesny.
Podsumowanie
Na sam koniec chciałbym nadmienić, że każda terapia powinna być dostosowana do pacjenta. Są pacjenci, którzy tak jak wcześniej wspomniano potrzebują tego bodźca bólowego aby odczuć ulgę. Są też tacy, którzy go nie potrzebują, a terapia bez bólu miałaby dużo lepszy wpływ. Nie wszystkie punkty spustowe będą miały podłoże psychosomatyczne. Nie należy umniejszać żadnej z metod/technik postępowania. To technika ma pasować dopacjenta, niepacjent do techniki. Celem tego artykułu, bardziej niż deprecjonowanie rozluźniania pozycyjnego i innych bezbolesnych technik jest uzmysłowienie czytelnikom, że ból może być pomocnikiem w terapii. Rozpowszechniony jest pogląd, że ból w terapii jest zły i najlepiej jakby go nie było. Robić należy wszystko bezboleśnie. Szczególnie jest to wpajane w głowy na studiach fizjoterapii. Nie jest to do końca prawdą.
Stay open-minded.